28 sierpnia 2012

Jedenaście.


Grudniowa pogoda nie była do pozazdroszczenia. Padający śnieg, zimny wiatr, zawierucha i plucha na ulicach. Adrianna nigdy nie była zwolennikiem zimy, ale w momentach takich jak ten – kiedy prawdopodobnie przeżyła najtragiczniejszy wypadek swojego życia, potrafiła cieszyć się nawet brzydką pogodą.
Od kilku dni była w domu, a dzięki Bartkowi czas płynął jej naprawdę przyjemnie. Siatkarz nie miał pracy, nie grał w żadnym klubie, więc ciągle był w domu i opiekował się swoją ukochaną Jagódką. Wykazywał się przy tym niezwykłą odpowiedzialnością i wrażliwością. Wykonywał wszystkie obowiązki domowe – robił zakupy, sprzątał, gotował, prał… Adrianna wciąż była mocno poobijana, mimo iż minęły już dwa tygodnie, i nie mogła pracować, ani w domu, ani w klinice stomatologicznej.
Święta bożonarodzeniowe były za pasem. Ada uwielbiała te święta, bo zawsze dobrze jej się kojarzyły. Nie mogła się już doczekać ubierania choinki, śpiewania kolęd… Był to magiczny czas, który jej rodzinie zawsze przynosił coś dobrego. Dziewczyna zastanawiała się nad prezentami dla najbliższych, kiedy usłyszała dzwonek do drzwi. Westchnęła ciężko, bowiem Bartka nie było chwilowo w domu i musiała sama pofatygować się do drzwi. Z grymasem bólu doczłapała do przedpokoju.
- Witaj! – powiedziała radośnie Agata, całując przyjaciółkę w policzek. – A dlaczego ty łazisz? Powinnaś leżeć!
- Wiem, ale Bartek poszedł do sklepu. Wchodź szybko, bo zimno.
- Pogoda jest okropna! Nie znoszę zimna, a dzisiaj temperatura przechodzi sama siebie. Dzięki Bogu, Zati zabiera mnie do tego Maroka!
- Dobrze ci – rzekła blondynka, siadając w swoim fotelu. – Przepraszam, że ci nie podam nic do picia, ale niezbyt dobrze się czuję. W kuchni jest dzbanek z herbatą. Poczęstuj się.
- Nie, dzięki. Ja wpadłam tylko na momencik. A propos mojego wyjazdu. Strasznie cię przepraszam, że zostawiam cię w tej trudnej chwili. Paweł już tak dawno zaplanował ten wyjazd i teraz głupio mi go odwoływać.
- Ale niczym się nie przejmuj, kochana – powiedziała. – Jedź i baw się dobrze, nie przejmuj się mną. Zostaje Bartek i mam naprawdę dobrą opiekę.
- Ale twoi rodzice…
- Takie święta też musiały nadejść – zaśmiała się serdecznie. – Pech chciał, że wyjeżdżają do Zakopanego, a rodzice Bartosza jadą do Wałbrzycha. Mieliśmy jechać z nimi, ale niestety nie jestem w stanie. Zostajemy we dwoje i myślę, że miło spędzimy te święta. Inaczej, samotnie, ale wciąż miło.
- Jesteś niesamowita! Gdzie ja bym spotkała tak cudowną przyjaciółkę jak ty…
- Na pewno nie w Maroku – zaśmiała się.
- Muszę lecieć, bo Paweł na mnie czeka. Umówiliśmy się na obiad po treningu. Mam tu coś dla ciebie – powiedziała, wyciągając z torebki niewielką paczuszkę ozdobioną czerwoną wstążką. – Mały prezencik na święta.
- Nie żartuj, Agata. Ja jeszcze nic dla ciebie nie kupiłam. Głupio mi…
- Ah przestań! Wszystkiego najlepszego, dużo zdrówka i szczęścia z Kurasiem – rzekła z zawadiackim uśmiechem i ucałowała serdecznie przyjaciółkę.
- Bardzo ci dziękuję. Odwdzięczę się po twoim powrocie.
- Nie trzeba. Pozdrów ode mnie Kurasia, złóż mu życzenia i… Oh! O wilku mowa! – powiedziała na widok wchodzącego do mieszkania chłopaka. Brunetka ucałowała siatkarza, życzyła wesołych świąt i zniknęła za drzwiami wejściowymi.
- Zakręcona dziewczyna – skomentował Bartek i poszedł do kuchni rozpakować siatki.
Adrianna spoglądała na prezent, który dostała od przyjaciółki. Rozwiązała wstążkę, zerwała kolorowy papier i zajrzała do środka. W pudełeczku znalazła śliczną, srebrną bransoletkę, na której wygrawerowany był napis „Best friends”.
- Jejku, jakie to słodkie – powiedziała, pokazując chłopakowi prezent. – Kochana jest.
- Ładne. Bardzo pomysłowe.
- Też muszę jej coś kupić. Musimy wybrać się na zakupy do centrum handlowego, ale dopiero jak się lepiej poczuję. Agata wraca dopiero przed Sylwestrem, więc chyba mi się polepszy do tego czasu.
- Na pewno – odparł, całując ją w policzek. – Na co masz ochotę, Aduś? Kupiłem makaron i sos do spaghetti oraz pierś z kurczaka i ryż. Co jemy na obiad?
- Hm… Spaghetti.
- Już się robi.

Według rodzinnej tradycji w dniu Wigilii wszyscy domownicy wstają wcześnie rano, aby ubrać choinkę. Adrianna zawsze bardzo lubiła ten zwyczaj, bowiem właśnie wtedy najbardziej zaczynało się czuć magię świąt. Choinka roznosiła swój piękny zapach po całym mieszkaniu, a przy jej ubieraniu było zabawy i śmiechu, co nie lada! Dla Adrianny wreszcie skończyły się problemy z zawieszeniem gwiazdy na szpicy, bo teraz miała pod ręką dwumetrowego Bartosza dla którego nie było to żadnym problemem.
On także bardzo lubił święta, ale głównie ze względu na jedzenie. Był wielkim smakoszem pierogów, barszczu z uszkami, karpia. Uwielbiał wszystko, co leżało na świątecznym stole. A na sam widok przepysznych ciast, oczy świeciły mu niemalże w ciemności.
Pomimo tego, że Ada nadal nie czuła się najlepiej to postanowiła zabrać się do pracy. Nie nadwyrężała się, ale skorzystała z okazji, że kilka siniaków i zadrapań już zeszło.
- Nigdy nie spędzałem świąt tylko we dwoje – powiedział Bartosz, przystawiając obok Ady i zabierając się za lepienie pierogów. – To dziwne, bo odkąd pamiętam w święta w domu było mnóstwo ludzi. Co będziemy robić?
- Nie wiem. Ja też nigdy nie spędzałam świąt w tak małym gronie. Zjemy kolację, a potem pewnie obejrzymy „Kevina…”.
- Fascynujące święta!
- Żałujesz, że zostałeś?
- Skąd! Jakbym pojechał to pewnie ten Łukasz by się do ciebie przybłąkał – zaśmiał się, a Ada spiorunowała go wzrokiem. – Żartuję przecież!
- Muszę iść do łazienki, dokończysz za mnie?
- Pewnie!
Ada nie czuła się najlepiej. Jednak nie chodziło już tylko o poobijane ciało. Od kilku dni miała potworne zawroty głowy, mdliło ją i czasami zdarzały jej się lekkie omdlenia. Za wszelką cenę chciała ukrywać swoją przypadłość przed Bartkiem. Nie chciała go martwić, bo on i tak ma już wiele zmartwień. Nie radzi sobie bez siatkówki, w dodatku spędza święta bez rodziny, bez brata, za którym szaleje… Dziewczyna postanowiła zaczekać jeszcze kilka dni i jak tylko skutki wypadku odejdą w niepamięć, udać się do lekarza na badania.
Opowiadała o swoich dolegliwościach Agacie oraz mamie. Obydwie zgodnie twierdziły, że Adrianna jest w ciąży. Jednak omdlenia nie były objawem ciąży. Bardzo ją to niepokoiło, ale kobiety dodawały z uśmiechem, że każdy przeżywa to na swój sposób i wysłały Adę na USG.
Blondynka weszła do łazienki i przeraźliwie krzyknęła! Natychmiast obok pojawił się zdezorientowany Bartosz z przerażoną miną.
- Co się stało?
- Bartek, kupiłeś karpia?
- Tak. Przecież to Wigilia. Karp musi być.
- Ale żywy?
- Nie martw się, kochanie. Ja się nim zajmę – powiedział, czule się do niej uśmiechając.
- Chcesz go zabić?
- Ada, dobrze się czujesz? Po to go kupiłem, aby go zabić i zjeść.
- Ale on żyje! – Zaniepokojony Bartek przyłożył dłoń do czoła dziewczyny. Po chwili stwierdził, że jest zdrowa i nie ma temperatury. – Bartek, nie możemy go zabić.
- A co ty chcesz z nim zrobić?
- Wypuśćmy go, proszę – mówiła piskliwym głosem. Bartek przez chwilę wpatrywał się w pełne nadziei oczy Adrianny. Nie mógł uwierzyć, że ona go o to prosi. Cały rok czekał na tego karpia, stał po niego w gigantycznej kolejce, a teraz ma go tak po prostu wypuścić? – Pójdziemy nad rzekę i go wypuścimy, co?
- Jak nie my, to kto inny go zje.
- Bartek, proszę cię…
- No dobrze – rzekł, ciężko wzdychając. Ada aż podskoczyła z radości i z impetem rzuciła się na szyję ukochanego, sprawiając przy ty ból nie tylko jemu, ale także i sobie.
Późnym popołudniem, kiedy już zmrok przytulił całe miasto, wybrali się razem nad rzeczkę do której wypuścili karpia, którego po drodze nazwali – Oskar. Idąc wymyślali dla niego przyszłość, prawie jak dla dziecka. Doskonale się przy tym bawili. Wracając ich rozmowa toczyła się na wszystkie tematy, od siatkówki aż do wycieczki do Hiszpanii, którą chcieli zrealizować w przyszłym roku.
Wróciwszy do domu zjedli świąteczną kolację i zasiedli na kanapie przed telewizorem. Do znudzenia oglądali „Kevina samego w domu”, zajadając się ciastem i popijając czerwone wino. 

__________
Póki co sielanka... Ale to tylko pozory :) Szykuję coś "dużego" :P

11 komentarzy:

  1. Lubię takie sielankowe rozdziały.Przynajmniej mi ciśnienie nie skacze :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział trochę miłej atmosfery im się przyda :). Ciekawa jestem co szykujesz. Pisz szybko kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  3. No i znowu czekać tydzień na nowy rozdział...Jedynie trzyma mnie to, że wiem, że akurat na ciebie warto czekać :)
    Już się nie moge doczekać tego czegoś "dużego" :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak szykujesz coś "dużego" to już strach się bać, co to będzie... Mam jakieś dziwne wrażenie, że to ma coś wspólnego z tymi omdleniami, zawrotami głowy Ady. Dobrze, że Bartek się nią opiekuje, w końcu to jej się od niego należy, ale drażni mnie, nie wiem z jakiego powodu. Coś mi się w jego zachowaniu nie podoba, chociaż nie potrafię określić, co... Może patrzę teraz na niego przez pryzmat tego, ile Ada się przez niego wycierpiała, a teraz wszystko jest w jak najlepszym porządku, tak jakby nic się nie stało. Jeśli ta jego przemiana i pójście po rozum do głowy było tylko chwilowe, to go chyba uduszę własnymi rękoma :D Dziewczyna ma zdecydowanie za dobre serce, zarówno dla Bartka jak i dla Oskara :D Karp to karp, taka tradycja, że się go je :D Dobrze, że nie wpadła na pomysł, aby go hodowali :P Hahaha, żartuję :) Pozdrawiam! :)
    PS: Dopiero teraz ogarnęłam, że chyba nie prosiłam cię o informowanie o nowych rozdziałach, więc chciałabym to zmienić, gdyby była taka możliwość, mój numer GG chyba masz, bo pisałaś do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. "Coś dużego"? To nie brzmi za ciekawie. Dopiero co się sielanka zaczęła, a podejrzewam, że zaraz się wszystko spie*rzy :/ Do głowy przychodzi mi tylko choroba, albo jakaś nieplanowana/niechciana ciąża. Zachowanie Ady też pozostawia wiele do rzeczenia...

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli Ozilla twierdzi, że jest coś "duże" to nie wróży nic dobrego. Mam wrażenie, że jeszcze wiele złych sytuacji nam zaserwujesz :D
    Jednak wracając do odcinka... Bardzo mi się podobał. Taki sielankowy rozdział. Bartek sprostał zadaniu i nadskakuje ukochanej na każdym kroku. Jedyne mnie martwi to, że jeśli tak dłużej będzie - Bartek bez pracy, a Adrianna w domu to może to prowadzić do ciągłych kłótni. Oboje nie mają uległych charakterów, więc albo jedno, albo drugie powinno pójść do pracy.
    Bardzo lubię Agatę. Ona z tym swoim mam cudowne życie. A prezent to wymyśliła bardzo pomysłowy. Ciekawe co dostanie od Adrianny :)
    Czekam na nowy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak dla mnie mogą być kłótnie i trzaskanie drzwiami. Bo ja uwielbiam takie odcinki i takie coś :D Niech za jakiś czas się pokłócą. Tak, wiem jestem okrutna, ale ja już na to nic nie poradzę, lubię takie coś i tyle w temacie:D Święta , i będzie po świetach :D I jak nic ciąża będzie. Czuje to w kościach :D A ADa, cóż mogła z Bartkiem zabić karpia, a nie ratować :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też chce już Święta, to nie fair, oni mają juz Boże Narodzenie a my nie.. ; /
    Rozdział świetny.. : )
    Najlepsza akcja z karpiem, znaczy z Oskarem..
    Ada w ciąży.? to się porobiło.. : )
    do następnego.. ; D

    OdpowiedzUsuń
  9. Super,że pomiędzy Bartkiem, a Adą wszystko się układa. Tylko, skoro tonie ciąża, to co? Jaką bombę szykujesz? xD

    OdpowiedzUsuń
  10. Nazwali karpia Oskar? Hahahaha xD I fajnie, że się dogadują. :))

    OdpowiedzUsuń
  11. Haha. "Kevin" to już tradycja. Ja oglądam co roku. Bez Kevina nie ma świąt :D
    Bartek dupek, kretyn, idiota. Nienawidzę go! Dlaczego tak od razu mu wybaczyła? Jak gdyby nigdy nic, jakby jej nie zranił. Nie no... Powinna być z Łukaszem, on bardziej nadaje się na chłopaka. Może jeszcze rozstanie się z Kurkiem. Liczę na to gorąco.
    A te omdlenia... Co jej jest? Może to po wypadku. Mam nadzieję, że nic poważnego. Powinna udać się jak najprędzej do lekarza.

    OdpowiedzUsuń