21 sierpnia 2012

Dziesięć.

   Adrianna ocknęła się w szpitalu. Podniosła ku górze niezwykle ciężkie powieki, jednak po chwili dynamicznie zamknęła oczy, bo uderzyła w nią piekielna jasność. Nie wiedziała, co się dzieje. Gdzie jest? Co się wydarzyło? Ponowiła próbę i wówczas ujrzała niewielką, jasną salę szpitalną, swoje wielkie łóżko, kilka specjalistycznych aparatur, które podłączone były do jej ciała i które wydawały przerażające odgłosy.
Spojrzała na swoje ręce, które miały kilkanaście wielkich sińców i opatrunków. Czuła ból przy każdym ruchu, dlatego zaprzestała prób podniesienia się. Z przerażaniem wypatrywała znajomych twarzy, szukała Łukasza. Jednak zamiast niego ujrzała kobietę po czterdziestce, leżącą na łóżku obok.
- Wezwać lekarza? – Do Adrianny doszedł stłumiony dźwięk jej głosu, jednak nie potrafiła jej odpowiedzieć. Czuła okropną suchość w gardle.
Po chwili w sali pojawił się odziany w biały kitel doktor, który ją zbadał.
- Nazywam się Mirosław Wodziak, jestem pani lekarzem.
- Gdzie ja jestem? – zapytała, kiedy pielęgniarka nawilżyła jej usta i odłączyła urządzenie ułatwiające oddychanie.
- W szpitalu Św. Piotra w Bełchatowie. Miała pani wypadek samochodowy przy wjeździe do miasta. Pamięta pani?
Adrianna zamyśliła się na moment.
Tak, miała wypadek. Wracali z Paryża. Łukasz prowadził. Szukał czegoś w schowku, a ona siedziała i krzyczała. Widziała dwa białe światła samochodu jadącego z naprzeciwka i… Koniec. Nic więcej nie pamiętała.
Pokiwała twierdząco głowa, patrząc na lekarza.
- Ma pani bardzo poważne obrażenia, ale stan jest stabilny. Podajemy pani leki przeciwbólowe. Jak przestaną działać proszę zawołać pielęgniarkę.
- Dobrze. Doktorze, a co z moim przyjacielem? Łukasz Wasilewski…
- Pani znajomy miał o wiele więcej szczęścia. Wyszedł z wypadku praktycznie bez szwanku, ponieważ drugi samochód uderzył od pani strony. Pan Łukasz codziennie panią odwiedza. Widziałem również pani rodziców, pewną młodą damę z ciemnymi włosami oraz kilku bardzo wysokich mężczyzn. Rozpoznałem w nich siatkarzy.
- Oni wszyscy tutaj byli? A ile ja tutaj leżę?
- Utrzymywaliśmy panią w śpiączce farmakologicznej przez pięć dni. Dzisiaj mamy 10 grudnia.
- Ah…
- Proszę teraz odpoczywać. Jakby coś się działo to proszę zawołać pielęgniarkę.
- Dobrze. Dziękuję.
Lekarz posłał jej przyjazny uśmiech i wyszedł z sali.
Rozejrzała się bezradnie po sali i poczuła się strasznie samotna. Chciałaby, aby teraz był przy niej ktoś bliski. Chciałaby zobaczyć Łukasza i osobiście ocenić, że nic mu nie jest. Chciałaby porozmawiać z rodzicami, którzy pewnie bardzo się martwią, spotkać się z Agatą. Najbardziej chciałaby ujrzeć Bartosza, ale to nie będzie jej dane.
- Ma pani wielkie szczęście – powiedziała, leżąca obok pacjentka. – Ciągle ktoś panią odwiedza, przynoszą upominki, kwiaty – dodała, wskazując na stolik pełen prezentów. – Na szczególnie zatroskanego wygląda wysoki brunet. Praktycznie nie odstępuje pani na krok. Słyszałam, że teraz pojechał do domu się odświeżyć, ale tak to ciągle siedzi przy pani łóżku.
- Tak, Łukasz jest kochany. Wracaliśmy z Paryża, kiedy zdarzył się ten wypadek. Pewnie ma poczucie winy.
Adrianna była bardzo słaba. Szybko zmogło ją zmęczenie. Nie wiedząc kiedy zasnęła i odpłynęła w mityczną krainę Morfeusza.
Ocknęła się, kiedy poczuła, że ktoś dotyka jej dłoni. Otworzyła zaspane powieki i ujrzała przed sobą zarysowaną, potężną męską sylwetkę. Poczekała sekundę aż jej wzrok się wyostrzy i dopiero wówczas dotarło do niej, że na krześle obok siedzi nie kto inny, jak Bartosz.
Początkowo myślała, że ma zwidy, że to jakaś mara, która nawiedza ją podczas snu. Że jest to coś, co bardzo chciałaby teraz ujrzeć, lecz nie rzeczywistość. Jednak, kiedy Bartek ponownie pogładził ją po dłoni, kiedy poczuła jego delikatny dotyk, zrozumiała, że to się dzieje naprawdę.
- Bartek? To naprawdę ty?
- Tak, Jagódko – powiedział, niemalże szeptem, gładząc jej dłoń i składając na niej subtelny pocałunek. – To ja.
- Ale co ty tutaj robisz? Przecież trwa sezon… Skąd się tu wziąłeś?
- Aduś, uświadomiłem sobie, że jestem skończonym idiotą. Jak mogłem cię zostawić, jak mogłem powiedzieć ci tyle przykrych słów? To nie była prawda. Kocham cię i nigdy nie przestałem. Nie chciałem zmuszać cię do wyjazdu do Rosji, nie chciałem cię unieszczęśliwiać, bo kochasz Bełchatów i bliskich, których tutaj masz. Dałbym wszystko, aby móc cofnąć czas. Wybacz mi, kochanie – rzekł, a w jego oczach zatańczyły słone krople.
Adrianna widziała jak wiele bólu sprawia mu mówienie o tym, co było. Każde słowo zadawało mu cios. Bił się z myślami, chciał wszystko naprawić. Wypadek Ady uświadomił mu, jak kruche jest życie ludzie, jak szybko może stracić swoją ukochaną Jagódkę nawet się z nią nie żegnając. Nie mógł pozwolić jej odejść nie wytłumaczywszy wszystkiego. Cała ta maskarada z odejściem była cyrkiem, który sobie wymyślił. Bardzo ją kochał i chciał dla niej jak najlepiej, a zabierając ją do Rosji, zabrałby jej kawałek świata, bez którego nie mogła żyć.
- Nie proszę cię o zbyt wiele. Pragnę tylko twojego wybaczenia – kontynuował. – Zachowałem się jak szczeniak. Dobrze wiesz, jak ważna dla mnie jesteś.
- Wiem, Bartek. Ale mam teraz taki potworny mętlik w głowie. Wróciłeś tak nagle… Wyjechałeś, zostawiłeś mnie. A potem słyszałam tak wiele wiadomości na twój temat. Nie jesteś już tym samym Barkiem. Nie jesteś moim Bartoszem. Kiedyś nie szastałeś pieniędzmi, nie rozbijałeś się po klubach drogimi samochodami… Byłeś wspaniałym chłopakiem, który miał swoje zasady. I takiego cię kochałam. A teraz?
- Ada, ale to było totalne nieporozumienie. To przez to, że Michał powiedział mi o tym, że spotykasz się z jakimś facetem. Nie mogłem tego znieść. Czułem się okropnie, kiedy wyobraziłem sobie ciebie i jego w miłosnym uścisku, jak on cię dotyka, gładzi twoje włosy, patrzy w twoje piękne oczy… Szlak mnie trafił i musiałem jakoś odreagować. To było szczeniackie, ale w ostatnim czasie nie było mi łatwo. A teraz ten wypadek…
- A co z twoim klubem? Powinieneś być w Rosji. Będziesz mieć kłopoty.
- Nie przejmuj się tym teraz. Nie jestem już zawodnikiem Dynamo Moskwa.
- Jak to?
- Nie mogłem siedzieć w Rosji, podczas gdy ty tutaj walczysz o życie, o zdrowie. Musiałem zerwać kontrakt, bo inaczej nie mógłbym do ciebie przyjechać.
- Bartek, ale tak nie można! Zapłacisz kolosalną karę.
- A jakie to ma znaczenie, Ada? Wszystko bym oddał, aby być z tobą. Nawet własne życie.
- Bartek… – Adrianna uśmiechnęła się lekko i pogładziła ukochanego po policzku. Bardzo się cieszyła, że jest przy niej. Zapomniała o wszystkich przykrościach, które jej wyrządził. Zapomniała o zerwaniu, o bólu, o łzach… Bartek był z nią. Poświęcił karierę, swoje dobre imię, pieniądze… Wszystko po to, aby z nią być w tym trudnym momencie.
Z tej intymnej sytuacji wyrwała ich sąsiadka Adrianny, która pociągała nosem i ciężko oddychała. Obydwoje spojrzeli w jej stronę, na co kobieta tylko machnęła ręką i schowała twarz w chusteczkę.
- Przepraszam, ale to takie wzruszające… – rzekła. – Mówiłam pani, że ten młodzieniec cały czas tu jest. Gołym okiem widać, że bardzo panią kocha.
Adrianna i Bartek wymienili się porozumiewawczymi spojrzeniami i zaśmiali się serdecznie.
- Wróciłeś? Już tak na zawsze?
- Tak – odparł, kiwając głową. – Jeśli mnie przyjmiesz z powrotem, to będę najszczęśliwszym facetem na ziemi. Co prawda nie będzie kolorowo, bo nie mam klubu. Muszę poczekać do lata na okienko transferowe, ale jakoś sobie poradzę. Zadbam o nas. Znajdę sposób.
- Najważniejsze, że jesteś – powiedziała z uśmiechem. – A teraz przytul mnie wreszcie.
Obydwoje byli ze sobą szczęśliwi. Nic nie mogło im stanąć na przeszkodzie do szczęścia. Połączyli się na nowo, w strasznych okolicznościach, ale miłość musi przetrwać nawet te najstraszniejsze momenty.
Jednak nie mogli się długo nacieszyć sobą, bowiem do pokoju wszedł Łukasz. Z wielkim bukietem polnych kwiatów i maskotką w postaci misia. Adrianna spodziewała się go tutaj, ale nie teraz. Była zła, że pojawił się właśnie w tej chwili, kiedy ona i Bartek do siebie wrócili.
Sytuacja wymknęła się spod kontroli. Kiedy tylko Kurek zobaczył przyjaciela Adrianny, wściekł się nie na żarty. Doskoczył do niego i szarpiąc go za koszulę zwymyślał od najgorszych. Krzyki i szarpanina stały się na tyle niebezpieczne, że do sali przybiegli sanitariusze zaalarmowani przez wystraszone pielęgniarki. Bartosz był bardzo potężnym chłopakiem, dlatego też jednym ciosem złamał Łukaszowi nos i nieźle go poturbował.
- Co ty wyrabiasz, Bartek?! – krzyczała zdenerwowana blondynka, ale ciągle nie mogła się ruszać, dlatego pozostawiła sytuację odpowiedniejszym osobom.
- To twoja wina, słyszysz! – warczał siatkarz, wyrywając się z żelaznego uścisku trzech młodych chłopaków. – Spójrz na nią i zobacz, co zrobiłeś! Nie wiesz, że w zimie nie jeździ się w trasy?! Mogłeś ją zabić! Mogłeś zabić najważniejszą osobę mojego życia! Mam ochotę cię zabić, gnoju!
- I kto to mówi! Na pewno nie skrzywdziłem jej bardziej od ciebie! Ja przynajmniej zrobiłem to niechcący, a nie z premedytacją! Jakbyś tak ją kochał, jak mówisz, to nie zostawiłbyś jej bez powodu!
- Lepiej się zamknij, bo jak cię dorwę poza szpitalem, to cię własna matka nie pozna!
- Bartek, przestań! – apelowała Adrianna, która była tak przerażona, że dłonie zaczęły jej drżeć. – Łukasz, idź już. Proszę cię. Nie pogarszaj sytuacji.
Znajomy spojrzał na blondynkę. Miał nadzieję, że żartuje. Przecież tak dobrze się ze sobą bawili. Liczył, że z czasem Ada zapomni o Kurku i stworzy razem z nim szczęśliwy związek, w którym obydwoje będą mogli się realizować. Jednak im dłużej patrzył w jej oczy, tym bardziej rozumiał, że Ada mówi poważnie. Nie chcąc robić jej większych problemów, przytaknął z rezygnacją. Zebrał rozsypane prezenty z podłogi i położył je na jednym z krzeseł.
- Wracaj szybko do zdrowia – powiedział smutno i wyszedł.
- Przepraszam! – zawołała za nim dziewczyna, jednak nie doczekała się już żadnego odzewu.
Kiedy sanitariusze upewnili się, że Bartek jest już spokojny, opuścili salę. Blondynka przez dłuższy czas nie mogła wybaczyć chłopakowi jego zachowania. Łukasz był dla niej zawsze bardzo miły, pomagał jej jak w mógł w tych najtrudniejszych dla niej chwilach i nie zasługiwał na takie potraktowanie. Obiecała sobie, że do niego zadzwoni, ale jeszcze nie teraz. Jest za wcześnie, rany się nie zagoiły.
Barek zajął swoje wcześniejsze miejsce i ciężko dysząc, zajął się uspokajaniem swoich nadszarpniętych nerwów. 

__________
 Bartek wrócił w wielkim stylu! :) Część Was nie będzie zadowolona, bo za nim nie przepada, ale ta druga chyba będzie usatysfakcjonowana. Stąd rozdział z dedykacją dla Was właśnie, a w szczególności dla Panny A, która od początku trzyma kciuki za związek Ady i Bartka :*

16 komentarzy:

  1. WOW, WOW, WOW ! O ja cię ! Dobra, spodziewałam się, że będzie czuwał przy Adzie, że przyleci gdy tylko się dowie o jej wypadku, że wrócą do siebie, ale że Kurek zerwie kontrakt?! Tego to ja się w życiu nie spodziewałam. I nadal jestem w szoku i z niego nie wyjdę do kolejnego rozdziału. Ja wiem, że oni się bardzo kochają i że nie mogą żyć bez siebie i już nie raz to udowdnili. Prawda jest taka, że oboje popełnili błędy, ale wina stoi bardziej po stronie Kurka, to on się zachował jak smarkacz, niedojrzały smarkacz. Najpierw zostawił Adę, i poleciał sobie do Rosji, tam odstawiał jakieś cyrki, ale tym, że zerwał konrakt udowdnił jak bardzo, ale to bardzo ją kocha, woli stracić wielkie pieniądze, zapłacić wielką karę, ale dzieki temu być przy kobiecie która jest dla niego całym światem i kocha ją najbardziej na świecie. Oj Kurek, Kurek, Kurek.

    Jedno co, co mi się nie podobało, to , że naskoczył tak na Łukasza. Przecież, to nie była jego wina. I jestem pewna, że Łukasz gdyby tylko mógł zamienił by się z Adą miejscami. Przecież on nie chciał tego wypadku, a życie jest bardzo nie przewidywalne i nie wiadomo, co się może stać. Ja rozumiem zazdrośc Bartka, ale mógł się ttrochę opanowac. I teraz szkoda mi Łukasza,bo wiem, że zależało mu na Adzie, ale ona jednak kocha Bartka. Mam nadzieję, że Łukasz da sobie radę i znajdzie szczęście, bo na nie zasługuje. Był oparciem dla naszej Jagódki przez ostatni czas i to mu się ceni, ale wrócił Kurek i niestety, ale z nim nie ma szans. Z miłością nie wygrasz.
    Mam nadzieję, że Bartek przeprosi Łukasza, bo te przeprosiny mu się należą. Bo tak jak pisałam, chłopak nie jest niczemu winien, a Kurek niech panuje nad swoim zachowaniem, bo ma już te 24 lata i niech myśli co robi.
    Ale ja tak czuje, że to nie koniec problemów w zyciu Ady i Bartka. Tak mi się wydaje, że czeka ich jeszcze nie jedna kłotnia, ale trzymam za nich kciuki :)

    Dziękuje bardzo za dedykację :* Chodź nie wiem czy sobie na nią zasłużyłam, ale naprawdę bardzo dziękuje i czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No to się porobiło. Ich dwóch ona jedna...Czekam na ciąg dalszy:)

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurcze, Bartosz wrócił :) Poświęcił nawet karierę, zerwał kontrakt, co uważam za wysoce nieodpowiedzialne, ale to nic, w końcu dla miłości wszystko, nie? :) No nie powiem, zaimponował mi, ale jednocześnie nie jestem zaskoczona, spodziewałam się, że się zjawi. Jemu potrzeba było takiego wstrząsu, który mu otworzy oczy. Szkoda, że aż tak tragicznego... Podejrzewam, że jeśli nadal się będzie tak zachowywał, to długo ich szczęście nie potrwa. Łukasz tak naprawdę nic nie zrobił, wypadki się zdarzają i na pewno nie zrobił tego specjalnie, więc niech się Bartek uspokoi, bo pogorszy sprawę :) Nie zmienia to faktu, że sobie zapunktował :) Woli zapłacić wielką karę, ale być przy ukochanej... :D Ech, żeby wszystko było takie proste... Teraz pewnie wszystko wróci do normy i kolorowo i cukierkowo nie będzie, jak to w życiu bywa :) Udowodnili, że się kochają, Bartek udowodnił, że coś zrozumiał (przynajmniej sprawia takie wrażenie, niedługo się okaże, czy tak jest czy to tylko efekt chwilowego wstrząsu), żyć bez siebie nie mogą, więc wierzę, że będzie dobrze :) Oni muszą być ze sobą ;) Łukasza mi tylko trochę szkoda, ale mam głęboką nadzieję, że chłopak nie będzie stawał między tą dwójką, że nie będzie powodem ich kłótni i nie będzie robił jakiś cyrków. Widać, że Bartek ma na niego alergię, ale z drugiej strony, czemu Ada ma rezygnować ze swoich przyjaciół, bo Kurek jest zazdrosny? Węszę tutaj jakieś kłopoty, ale obym się myliła :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego usunęłaś komentarz z blogiem? Właśnie chciałam go przeczytać :)

      Usuń
    2. bo coś mi nie pasowało, stwierdziłam, że muszę coś zmienić i dlatego :)

      Usuń
    3. Rozumiem :) Jak już będziesz gotowa to zostaw mi linka, na pewno wpadnę :)

      Usuń
    4. Wszystko już 'gra', więc zapraszam na prolog ;)
      nigdy-nie-bede-twoja :)

      Usuń
  4. No, no nie myślałam że Bartek rzuci wszystko dla niej ale dobrze że to zrobił udowodnił jej że ją kocha i chcę dalej z nią być. Ada trochę wycierpiała ale na pewno teraz jakoś wszystko sie ułoży.

    OdpowiedzUsuń
  5. Od razu wiedziałam, że ta pacjentka obok mówi o Bartku! ;) Z jednej strony fajnie, że do siebie wrócili, ale szkoda Łukasza...
    Mam nadzieję, że Ada będzie z nim utrzymywać kontakt wbrew Bartkowi :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Faktycznie Bartek wrócił w wielkim stylu.. Zostawił dla Ady prace, wrócił i cały czas przy niej był. Widać, że bardzo mu na niej zależy :) Czekam na 11 :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bartek miał niezłe wejście, normalnie wejście smoka, haha.. szkoda mi troche Łukasza ale ciesze się że Ada jest szczęśliwa.. czekam na kolejny rozdział.. : )

    OdpowiedzUsuń
  8. Cieszę się, że Bartosz wrócił. I masz rację, w wielkim stylu. :D Dobrze, że jest teraz przy Adzie, choć to jego zachowanie w stosunku do Łukasza trochę szczeniackie, bo dobrze wiedział, że to niechcący. Ale to nic, bo miłość jest wspaniała. Mam nadzieję, że teraz między Adrianną a Bartkiem będzie bardzo dobrze,a nawet wspaniale. :)
    Pozdrawiam i czekam na następną część, bo wiem, że będzie równie ciekawa. :)
    Weronika

    OdpowiedzUsuń
  9. O tak nareszcie! Bartek zachował się jak na prawdziwego faceta przystało, a nie jak na słodkiego misia! I Bardzo dobrze! Niech teraz szczerze Ady jak oka w głowie, bo bez niej staje się nikim! To ona jest jego szczęściem:) czekam na następny:)

    Ziaba

    OdpowiedzUsuń
  10. nie podoba mi się pomysł z zerwaniem kontraktu. :c

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie sądziłam, że Bartek tak szybko powróci do tej historii. Może i on jest zakochany, ale niezwykle nieodpowiedzialny. Przecież jak on sobie to teraz wyobraża - zerwał kontrakt, zapłaci horrendalną kasę za zerwanie umowy, no i co najważniejsze zostaje bez klubu i pracy.
    Kurek zawsze był w gorącej wodzie kąpanym facetem. Jednak zachowanie względem Łukasza było niedojrzałe. Zachował się okropnie! Rozumiem, że spowodował tak straszny wypadek, ale bez przesady nie powinien się od razu na niego rzucać.
    Kończąc powiem, że Adrianna zachowała się zbyt pobłażliwie. Wybaczyła Bartkowi ot tak bez tego, że ją zranił. Coś tak czuję, że ona jedna, a dwóch facetów to zawsze z tego wyjdą kłopoty.
    Czekam na nowy.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jest Bartek! Wrócił! Ada i Łukasz żyją! Nawet nie wiesz jak bardzo odetchnęłam, bo bałam się, że zgotujesz inny los, ale tak się nie stało. Na szczęście. Wzruszyłam się tą mową Bartka. Widać jak bardzo żałuje tego wszystkiego, co zrobił. I kocha Adę do szaleństwa tak samo jak ona jego mimo tego, co zrobił. Ale to już nieważne, liczy się tu i teraz...Bartek zostawił dla niej wszystko, klub, zrezygnował z siatkówki na pewien okres czasu, aż do okienka transferowego, by tylko być z nią, przy niej...To jest piękne ;) A to, co później zrobił...Mam do tego mieszane uczucia, bo mógł się nieco opanować i wyjaśnić wszystko na spokojnie.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń