- Dziękuję, że mi pomagasz –
powiedziała Adrianna do ciemnowłosej Agaty. – Nawet nie wiedziałam, że przez te
kilka dni u rodziców nazbierało mi się tam tyle rzeczy – zaśmiała się.
- Bartka nie ma? – zapytała,
rozglądając się po mieszkaniu.
- Nie. W czwartki zawsze po
treningu jedzie do rodziców w odwiedziny. Specjalnie wybrałam dzisiejszy dzień,
aby zrobić mu niespodziankę – odparła, wkładając swoje ubrania do szafy.
Decyzja o powrocie do domu była
trudna, bo musiała przełknąć własne ego i pogodzić się z Bartkiem. Nie było to
dla niej łatwe, bo zawsze miała charakterek i lubiła stawiać na swoim, ale jej
matka miała rację. Bartosz niebawem wyjdzie i nie wiadomo, kiedy się zobaczą. A
Ada nie chciała żegnać się z nim w gniewnie.
- Rozmowy z mamą bardzo wiele mi
uświadomiły. Zresztą, co ja ci będę tłumaczyć skoro dobrze wiesz jak to jest
być dziewczyną sportowca. Jakoś to będzie, nie?
- Dokładnie, aczkolwiek będzie mi
ciężko się z tobą pożegnać – powiedziała brunetka, przytulając serdecznie
przyjaciółkę. – Od gimnazjum jesteśmy nierozłączne. Nie wiem jak ja bez ciebie
tutaj wytrzymam. Bez ciebie Bełchatów jest nudny!
- Zostanie ci Zati. A poza tym
będę tutaj często wpadać, bo nie mogę zostawić rodziców.
- To nie to samo.
- Agata, nie panikuj – uśmiechnęła
się serdecznie, nastawiając wodę na herbatę.
Wyjazd z jej rodzinnego Bełchatowa
to krok milowy, jednak wszystko było warte poświęcenia, kiedy chodziło o walkę
o miłość. Zwłaszcza o taką miłość, która łączyła ją oraz Bartosza. Nie umiała
sobie wyobrazić życia bez tego chłopaka. Był jej pierwszą, wielką miłością i
taką już pozostanie. Nic tego nie zmieni.
- Boisz się? – zapytała Agata,
siadając przy niewielkim okrągłym stole w kuchni i popijając herbatę, którą
zaserwowała Adrianna.
- Jak cholera – odparła z nerwowym
uśmiechem. – Mam nadzieję, że będzie dobrze. W końcu Rosjanie mają podobną
mentalność do Polaków. Najbardziej martwię się o język, nie znam go. Wiesz, że
nie lubię siedzieć bezczynnie w domu, więc brak zatrudnienia będzie dla mnie
sporym problemem.
- No tak. Ja też nie umiem
usiedzieć w domu. Może mogłabyś pracować w domu dla jakieś polskiej firmy. A
może zaczniesz pisać artykuły albo zatrudnij się w jakimś poradniku i udzielaj
porad dotyczących uzębienia – zaśmiała się.
- Nie śmiej się, to dobry pomysł!
Znam się przecież też na dekoracjach, umiem zrobić jakąś wspaniałą ozdobę do
mieszkania praktycznie z niczego i małym nakładem pracy oraz kosztów! Agata, to
genialny pomysł!
- Naprawdę?
- No pewnie! – powiedziała,
wstając i kierując się w stronę komputera. Wystukała na klawiaturze kilka nazw
poradników i spisała je na kartce wraz z numerami telefonów. – Wiadomo, że to
nie jest szczyt moich marzeń. Wolałabym zostać na swoim stanowisku w klinice,
ale skoro nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma! Zrobię wszystko, aby być
z Barkiem.
- Ada, jesteś niesamowita! Kuraś
to prawdziwy szczęściarz. On nawet nie wie, jaki skarb trzyma domu – zaśmiała
się.
Adrianna miała wykręcić pierwszy
numer do poradnika dla pań, kiedy do domu wszedł Bartek.
Jego mina nie opisywała niczego
innego niźli wielkiego zdziwienia. Nie spodziewał się tutaj Adrianny.
- Cześć – powiedziała blondynka,
wychodząc mu naprzeciw.
- C-cześć. A co t-ty tutaj robisz?
– wyjąkał. – Nie wiedziałem, że chcesz przyjść po swoje rzeczy. Mogłaś mnie
uprzedzić, zapakowałbym wszystko wcześniej, abyś nie traciła czasu.
- W zasadzie to wróciłam…
- W-wróciłaś?
- Jeśli nadal mnie chcesz –
powiedziała, spoglądając mu w oczy z nadzieją. Na jego twarzy pojawił się
grymas bólu, czym bardzo zdezorientował Adriannę. Spojrzała na niego
przenikliwie, chcąc, aby coś odpowiedział, ale nie doczekała się tego. W zamian
jego wzrok powędrował hen daleko, gdzieś za jej plecy. Wówczas Adrianna
zrozumiała, że Bartek zauważył Agatę.
- Cześć – powiedziała niepewnie
brunetka. Siatkarz skinął głową, ale nic nie odpowiedział. – To ja już pójdę –
dodała Agata, zbierając swoje rzeczy.
- Dziękuję, że mi pomogłaś –
rzekła na do widzenia Ada. Pocałowała serdecznie przyjaciółkę w policzek i
pożegnała się z nią machnięciem dłoni. – Nie stój tak, wejdź – powiedziała w
stronę Bartosza.
Chłopak zrzucił z ramienia torbę i
położył ją w przedpokoju. Z niepokojem wszedł w głąb mieszkania, rozglądając
się wokoło. Wszystkie rzeczy Adrianny wróciły na miejsce. Jej ulubiony kubek
znów był w użyciu, ciuchy wysypywały się z szafy. Wszystko było po staremu, a
on nie potrafił się z tego cieszyć.
- Dlaczego nic nie mówisz? –
zapytała blondynka.
- Bo nie wiem, co powiedzieć –
odparł, siadając przy stole i opadając niedbale na oparcie.
- Stało się coś? Jesteś bardzo
niewyraźny.
- Wszystko w porządku. Po prostu
się ciebie nie spodziewałem. Jestem zaskoczony.
- No i chyba zasmucony również –
odparła, zakładając włosy za ucho.
Bartosz nawet na nią nie spojrzał.
Jej serce przyśpieszyło swojego bicia. Z każdą sekundą biło szybciej i mocniej,
jakby za chwilę miało eksplodować. Łzy cisnęły jej się do oczu. Odwróciła wzrok
od ukochanego, aby nie ujrzał jej słabości. Nie chciała litości.
- Musimy porozmawiać – powiedział
w końcu.
Adrianna wzięła głęboki wdech i
usiadła naprzeciwko siatkarza.
- Bartek, ja wiem, że mieliśmy
wiele problemów – powiedziała jako pierwsza, chcąc zdradzić mu wszystkie swoje
uczucia. – Ostatnia sytuacja wcale nam nie pomogła, ale wiedz, że wróciłam, aby
o tym spokojnie pogadać. Nie chcę się kłócić z tego powodu, bo wiem jak bardzo
ci na tym zależy.
- To prawda.
- Znamy się nie od dziś i wiesz,
że chcę dla ciebie jak najlepiej. Pojadę z tobą na koniec świata, ale zabolało,
kiedy ominąłeś mnie podczas całego tego zamieszania z transferem. Chcesz mieć
moje wsparcie, więc szanuj mnie i ufaj mi.
- To nie jest takie proste –
odparł beznamiętnie.
- Słucham? Ufanie mi nie jest
proste? Kochanie mnie nie jest proste? O co chodzi, Bartek?
- To zaszło za daleko –
powiedział, spoglądając jej w oczy. Po raz pierwszy podczas tej rozmowy
dostrzegł jak zbolałą minę ma Ada. Było mu przykro, że za moment zada jej
najboleśniejszy z możliwych ciosów. Być może śmiertelny. Ale nie mógł postąpić
inaczej. – Boże, nie wiem jak ci to powiedzieć…
- Bartek, ja wiem, że
przesadziłam. Zdaję sobie sprawę ze swojego zachowania. Przepraszam cię za wszystko.
Wybacz mi – powiedziała, niemalże płacząc. W jej oczach pojawiły się słone łzy,
głos jej drżał i był piskliwy jak nigdy dotąd. Czując, że zbliża się coś
okropnego, delikatnie dotknęła dłoni Bartosza, a ten ją odtrącił.
- Ada… Jadę do Rosji. Podpisałem
dwuletni kontrakt, ale… Ja nie chcę, abyś ze mną jechała.
- Proszę?
- Całe to zamieszanie z transferem
miało cię do mnie zniechęcić. Chciałem, abyś to ty wykonała ten krok, bo
wówczas miałbym pewność, że tego chcesz i nie bolałoby cię to tak bardzo jak
teraz.
Zapadła cisza. Po policzkach
dziewczyny rzewnie zaczęły spływać łzy. Nie mogła opanować drżenia rąk oraz
nóg. Zapanowała ciemność, w której słowa Bartosza odbijały się echem.
- Nie zrozum mnie źle –
kontynuował. – Jesteś wspaniałą dziewczyną, bardzo cię lubiłem. Swojego czasu
może nawet i kochałem. Ale ten związek stracił sens. Kłócimy się, nie
dogadujemy się w najprostszych sprawach. Dobrze się bawiliśmy, ale zabawa się
skończyła, a zaczęło życie, z którym sobie już tak dobrze nie radzimy. Ja teraz
potrzebuję spokoju. Muszę się skupić na pracy, swojej karierze. Chcę coś
osiągnąć. A przykre sprawy domowe tylko odsuwają mnie od celu. Chcę jechać do
Rosji, rozwinąć się i zapomnieć.
- Chcesz o mnie zapomnieć? –
powiedziała, dławiąc się łzami. – Chcesz zapomnieć o naszych wspólnych czterech
latach? O tym co nas łączy?
- Łączyło, Ada.
- Boże, Bartek! – Adrianna wstała
z krzesła i podeszła do okna. Z daleka było widać, że nie radzi sobie z całą tą
sytuacją. Zbladła. Jej kruche ciało trzęsło się niczym osika.
Kurek siedział na swoim miejscu i
ze łzami w oczach przyglądał się całej scenie. Nienawidził siebie za to co
zrobił. Skrzywdził najważniejszą osobę swojego życia, ale robił to dla jej
dobra. Nie był jej wart. Jej miłości, poświęcenia.
- Ale przecież powiedziałeś, że
chcesz, abym pojechała – mówiła przez zaciśnięte gardło. Wielka gula, która jej
wyrosła gdzieś w środku, sprawiała ból przy każdym wypowiedzianym słowie.
Jednak nie miało to teraz najmniejszego znaczenia. Ból fizyczny był niczym w
porównaniu do tego, co czuło teraz jej serce, które rozpadało się na milion
kawałeczków.
- A co innego miałem ci
powiedzieć?
- Prawdę! Dlaczego mnie
okłamywałeś i zwodziłeś przez tyle lat? Dlaczego pozwoliłeś mi się pokochać?!
Dlaczego, Bartek? – Dziewczyna podeszła do potężnego chłopaka i swoimi
malutkimi piąstkami ciskała w jego tors. Nie wzbraniał się. Wiedział, że na to
zasługuje. Na to, i na wiele więcej.
- Szybko o mnie zapomnisz – rzekł
przez zaciśnięte zęby. Nie patrzył jej w oczy. Teraz już nie był w stanie.
- Nie żartuj! Nie mieści mi się to
w głowie. To jakiś koszmar!
- Spakuję się i wyniosę. – Bartek
odsunął dziewczynę od siebie i szybkim krokiem poszedł do sypialni. Niedbale
zapakował swoje rzeczy do torby, którą przewiesił przez ramię. – Przepraszam
cię za wszystko. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz. – Podszedł do zapłakanej
Adrianny i delikatnie pocałował ją w czubek głowy. Dziewczyna wybuchła
gwałtownym płaczem. Nie mogła złapać tchu, dławiła się swoimi słonymi łzami.
- Bartek, zaczekaj! – Złapała go
za rękę, ale ten się wyrwał. Nie odwracając się za siebie i głuchy na wszelkie
wołanie i lament, odszedł, zamykając za sobą drzwi. – Bartek! – krzyknęła, ale
odpowiedzi już nie było.
Czegoś takieto to się nie spodziewałam..Myślałam, że Bartek się ucieszy z jej powrotu. A tu takie coś.. Czekam na 6, bo jestem ogromnie ciekawa, co wymyśliłaś dalej ;)
OdpowiedzUsuńOlcia_pb
Szczerze powiedziawszy to domyślałam się takiego scenariusza. Nigdy, chyba nie komentowałam Twojego opowiadania i może wydać Ci się to dziwne, ale przewidywałam taki przebieg wydarzeń.
OdpowiedzUsuńBartosz zapewne chciał dla niej dobrze tym rozstaniem, ale ona tego tak nie odczyta. Widać, że się kochają. Mimo to, Bartek postanowił inaczej, za nich oboje, i to ponownie. Ada na pewno się teraz załamie i go znienawidzi, jednocześnie go kochając. To przykre, że takie sytuacje się zdarzają.
Twój blog jest wspaniały, wciągający, ciekawy, i można, by tak jeszcze wymieniać. :)
Czekam więc na następny wpis z rozdziałem. Pozdrawiam ;)
Weronika
Że co? Nie no... Aż samej chce mi się płakać. Jak on mógł ją tak po prostu zostawić? Przecież zgodziła się z nim jechać. Dlaczego on jej nie chce? Debil, no debil. W tym momencie znienawidziłam tego całego Bartka. Zranił Adriannę... przesadził.
OdpowiedzUsuńBardzo spodobało mi się to opowiadanie. Ciekawa jestem, co wydarzy się dalej.
OdpowiedzUsuńo kurde... wciągnęłam się w to i poczułam ból Ady. kurek, idioto! zrywanie nie jest rozwiązaniem -.- no pacan, no. to ja czekam na kolejny a mogłabyś mnie informować? :) gg: 43125382
OdpowiedzUsuń